Przepis na szczęście?
Od ślubu minęły tylko dwa miesiące. Niedoświadczona żona tak mało może jeszcze powiedzieć na temat małżeńskiego życia. To prawda, bo jeszcze wiele dni musi upłynąć, by poznać smak wspólnej codzienności. Teraz jest słodki i ma się wrażenie, że ten "miodowy miesiąc" będzie trwał długo...
Podobno nie warto zadowalać się minimalizmem, trzeba dążyć do niemożliwego, przekraczać granice, stawiać sobie wysokie wymagania. Dlaczego zatem nie zrobić wszystkiego, by przedłużyć to małżeńskie szczęście? Przecież nie mierzy się go wspólnym stażem. Z przyjemnością podejmę takie wyzwanie. I mogą to zrobić również żony, które znają swoich mężów już wiele lat.
Choć ta logika wydaje się dziwna, to tylko ona ma tutaj sens – logika ewangeliczna. Im więcej z siebie dajesz, tym bardziej jesteś szczęśliwa. Im bardziej nie boisz się służby, tym bardziej karmisz miłość.
Ja jestem na tak. A Ty?
Renata Grzelczyk