W okresie Bożego Narodzenia często słyszymy podczas Mszy Świętej fragmenty Ewangelii mówiące o pierwszych latach życia małego Jezusa. Obserwujemy Jego Rodzinę, widzimy, jak pokonuje różne trudności, uczy się kochać i ufać. Każda taka biblijna historia może być dla nas świetną lekcją.
Spośród wszystkich fragmentów o wczesnym dzieciństwie Jezusa moją szczególną uwagę zwrócił ten, który opisuje moment ofiarowania Dzieciątka w świątyni. Wiele razy słyszałam już tę historię. W tym roku przemówiła do mnie z nową siłą, zupełnie inaczej niż do tej pory.
Święty Łukasz opisuje, że w czasie przybycia Maryi i Józefa do świątyni przebywali w niej także prorokini Anna i starzec Symeon – dwie niezwykłe osoby. Chciałabym teraz przyjrzeć się tej drugiej. Myślę, że postawa Symeona może nas bardzo zachęcić i zainspirować do zmian w nowym roku.
Kiedy czytałam i rozważałam ten fragment Ewangelii, uświadomiłam sobie, jak niesamowicie bliską i osobistą relację z Bogiem musiał mieć ten człowiek. Tekst podaje, że Bóg objawił mu, iż nie umrze, zanim nie zobaczy Mesjasza. Wyjątkowość relacji Symeona z Bogiem wcale nie polega na tym, że dostał od Stwórcy jakąś obietnicę. Ale na tym, że w nią uwierzył! Często nie zastanawiamy się dłużej nad tym faktem, bo tak dobrze znamy już ten fragment, że tylko się po nim prześlizgujemy, nie wgłębiamy w treść. Symeon uwierzył Bogu, mimo że Zbawiciel był oczekiwany przez swój lud wiele tysięcy lat. Szansa, że Bóg ześle Mesjasza właśnie za życia Symeona była pawie równa zeru, ale on uwierzył słowu Boga! Biblia nie podaje szczegółów i nie znamy czasu, w którym starzec dostał te obietnicę. Może otrzymał ją we wczesnej młodości. Jeśli tak, to czekał na jej wypełnienie naprawdę długo i wierzył, że tak niewiarygodna obietnica może się spełnić. To trochę tak jakby teraz Bóg obiecał komuś, że za jego życia przyjdzie na ziemię powtórnie. Czy ktokolwiek z nas byłby w stanie uwierzyć, że teraz spełni się coś, czego wszyscy oczekują od tysiącleci? Na pewno nie byłoby to łatwe. Symeon musiał dobrze znać Boga, być z Nim w bardzo bliskiej relacji, słuchać Go uważnie.
Pokazuje to również fakt, że posłuchał Ducha Świętego, który przynaglił go, by właśnie tego dnia, w tym konkretnym momencie przyszedł do świątyni. Gdyby był głuchy na Boże słowa, mógłby nie usłyszeć tego wołania, choć pewnie wtedy Bóg znalazłby inny sposób, by zrealizować obietnicę. Aż strach pomyśleć, ile razy my zagłuszyliśmy Boży głos, który w konkretnej chwili chciał nam powiedzieć coś bardzo ważnego lub obdarować łaską.
Byłoby wspaniale, gdybyśmy w 2020 roku zapragnęli tak na serio zbudować bliską relację z Bogiem. Tak, by Go słyszeć, słuchać i Mu ufać. Widzieć Go w codzienności, obserwować Jego działanie każdego dnia. Jak to zrobić? Tak jak w przypadku każdej relacji. Trzeba się często z kimś spotykać, by go lepiej poznać. W tym nowym roku zapraszam nas wszystkich do uważnej, cichej modlitwy, do częstszej Mszy Świętej i regularnej lektury Biblii. Może to będą nasze postanowienia noworoczne?
Renata Grzelczyk