Kilka dni temu w szczególny sposób zastanawiałam się nad fragmentem Ewangelii, który mówi o kuszeniu Jezusa na pustyni. Bóg uświadomił mi, że jedna z pokus, która towarzyszyła tam Jezusowi to pokusa nie tracenia niczego.
Szatan zachęcał Chrystusa, by kamienie zamienił w chleb. Po co ma cierpieć głód, skoro może się bardzo szybko nasycić, zrobić to tu i teraz i nie doświadczać straty. On wybrał inną drogę. Nie lubimy tracić, doświadczamy wtedy zazwyczaj wyraźnego dyskomfortu. Boimy się, że czegoś nam zabraknie, jest nam niewygodnie. Bóg prosi, żebyśmy spojrzeli na stratę trochę inaczej.
Kiedy podczas modlitwy siedziałam z Nim na tej pustyni i zagłębiałam się w moje doświadczenie straty, to dotarło do mnie kilka rzeczy. Po pierwsze – On tam ze mną jest. Byliśmy razem na tej pustyni, więc nie muszę się mierzyć z trudnymi doświadczeniami sama. Po drugie, wielokrotnie już coś straciłam, by zyskać znacznie więcej, bo jak powiedział kiedyś śp. ks. Piotr Pawlukiewicz "Bóg nie umie dawać mało". Kiedy popatrzymy na straty w swoim życiu, często dostrzeżemy, jak wiele otrzymaliśmy. Kiedy młody człowiek decyduje się na związek małżeński, wiele traci. Musi zrezygnować ze swobody bycia singlem. Już nie jest panem samego siebie, nie zarządza swoim czasem, musi konsultować swoje decyzje finansowe czy towarzyskie. To oczywiste, że coś traci. Ale przecież otrzymuje znacznie więcej w tym życiu we dwoje. Pewnie dlatego tak wielu ludzi nie decyduje się na związek małżeński, bo szatan mówi na ich pustyni: Stracisz, uważaj. Podobnie przyszli rodzice. Gdy decydują się na dziecko, tracą wiele. Nie ma już spokojnych nocy, długich poranków, brakuje czasu dla przyjaciół, relacja z mężem czy żoną nie jest już taka sama jak kiedyś. Ale przecież zyskają znacznie więcej, kiedy dzieciątko pojawi się w ich świecie. To oczywiste. Pewnie dlatego tak wiele młodych małżeństw i par czeka z decyzją o dziecku. Na swojej pustyni też zatrzymali się na strachu przed stratą. A Jezus chce ich wyprowadzić z pustyni za rękę. I powiedzieć: Tamto stracisz, ale zobacz, jak wiele zyskasz.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że są takie rodzaje straty, w których trudno odnaleźć jakiś zysk. Zwłaszcza, kiedy zabraknie obok nas kogoś bliskiego, umrze ktoś, kogo kochaliśmy. Wtedy trudno myśleć o zyskach, często nawet przez lata ich nie widać. Wtedy pozostaje tylko zaufać, że Bóg (tylko w sobie znany sposób) także z tego wyprowadzi jakieś dobro, nawet jeśli po ludzku go nie widzimy.
Wyjdźmy na nasze pustynie i nie bójmy się doświadczyć straty. Bóg daje hojnie swoje łaski. Nie zapomina, czego nam potrzeba.
Renata Grzelczyk