Piszę ten tekst w Dzień Matki. Cieszę się ogromnie, że kolejny raz mogę świętować podwójnie. Po pierwsze, dziękując najlepszej ziemskiej mamie na świecie, po drugie - odkrywając piękno bycia matką.
W tym roku przyszło mi do głowy, że jest jeszcze trzeci powód do świętowania - mamy Maryję - wspaniałą Matkę w niebie. Świetnie się składa, że święto wszystkich mam przypada w maju - miesiącu szczególnie poświęconym Miriam.
Często zdarza się, że patrzymy na Nią przede wszystkim jako na wzniosłą Matkę Boga, Królową Nieba i Ziemi, Panią Świata. Wszystkie te tytuły, choć słuszne i prawdziwe, onieśmielają. Zasłaniają ważną stronę Maryi, która była mamą. Zatem musiała znaleźć sposób na to, by mały Jezus przesypiał noce, zasypiał o właściwej porze, zjadł, ile trzeba. Na pewno miała swoje sposoby, by wymasować bolący brzuszek, pozbyć się kataru itp. Chyba rzadko sprowadzamy rolę Maryi-Matki do tak prozaicznej rzeczywistości. A przecież mały Jezus z pewnością wymagał właśnie takiej zwyczajnej troski.
To dobra wiadomość dla wszystkich mam. Nie muszą być perfekcyjne, nie muszą być idealne, nie muszą być doskonałe. Zmęczenie nie oznacza, że źle wykonują swoje matczyne obowiązki. Brak czasu nie świadczy o tym, że są źle zorganizowane. Można by tak wymieniać w nieskończoność.
Droga mamo! Jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka. Starasz się i troszczysz najlepiej, jak potrafisz. Jeśli z czymś nie domagasz, nie radzisz sobie lub chwilowo masz wszystkiego dość, idź do Maryi-Matki. Ona przeszła przez to samo. Na pewno Cię zrozumie.
Renata Grzelczyk